Od lewej logotypy Szkoły Podstawowej nr 5 w Malborku oraz Przedszkola nr 1 w Malborku, źródło zdjęcia: Freepik

Od marzeń do sukcesu

„ Człowiek jest wielki nie przez to co posiada, lecz przez to kim jest; nie przez to, co ma lecz przez to, czym dzieli się z innymi .Zawsze trzeba podejmować ryzyko. Tylko wtedy uda nam się pojąć, jak wielkim cudem jest życie”.

7 lutego 2017 roku odbyło się piąte w tym roku szkolnym spotkanie w ramach projektu „Od marzeń do sukcesu.” Naszym gościem była wyjątkowa kobieta Pani Katarzyna Gulczyńska. Podróżniczka, alpinistka amatorka, prezes Fundacji „Pokonaj raka.” Pani Katarzyna w ciągu 22 miesięcy zdobyła 8 szczytów Korony Ziemi; organizuje wyprawy na Mont Blanc, by dać innym wiarę i nadzieję, że można wrócić do życia pełnego pasji i marzeń po wyjściu z choroby onkologicznej. Pełna energii, marzeń, ciągle uśmiechnięta, radość sprawia jej to, co robi dla innych.

Jak powiedział nasz gość: „poczułam, że muszę zrobić coś dla siebie, a jednocześnie dla innych. Mówi się, że w życiu ważne są dwa dni. Ten, w którym się rodzimy, i ten, w którym zrozumiemy po co… zaczynałam uświadamiać sobie, że chciałabym żyć także dla innych.”

Tak to wszystko się zaczęło…

Pani Katarzyna marzyła by pojechać w Karkonosze, ale nie mogła nikogo namówić, aby wybrał się z nią. Zapytała znajomego, czy zna kogoś, kto chciałby z nią pojechać. Powiedział, że nie, a sam w Karkonoszach był już wielokrotnie, ale może ją zabrać na Mont Blanc. Tak to wspomina: „…zawsze pociąga nas to, co jest trudniejsze do zdobycia! Byłam kompletnie zielona. Nigdy nie chodziłam po górach, więc moje doświadczenie równało się zeru. Miałam miesiąc na skompletowanie całego sprzętu i przygotowanie się do wyprawy. Chodziłam na plażę głównie z kijkami, regularnie odwiedzałam siłownie. Była to trudna wyprawa. W drodze na najwyższy szczyt Europy pogoda była OK, ale warunki zaczęły się zmieniać przy zejściu. Chmury zasłoniły alpejskie czterotysięczniki. Wzywana pomoc nie mogła dotrzeć z uwagi na złą pogodę. Ktoś rozpoczął kopanie jamy na nocny biwak, ktoś mniej odporny psychicznie prosił o przekazanie najbliższym swoich ostatnich próśb. To były takie momenty, kiedy całe życie – kadr po kadrze – przesuwa się jak na filmie. Pomoc nadeszła z Cosmique (schronisko). Pod czujnym okiem francuskich ratowników rozpoczęliśmy walkę o życie. Wszystko zakończyło się dobrze.
Będąc już bezpieczna w Chamonix, zadzwoniłam do rodziny. Dowiedziałam się, że Frans, mój przyjaciel, źle się czuje. Wyniki przyszły bardzo złe. Mężczyzna w pełni życia otrzymuje tę najgorszą diagnozę… Świeżo po alpejskich przeżyciach, wiedząc również to, że rak dotyka ludzi na całym świecie, miałam skojarzenie z Koroną Ziemi. Powiedziałam, żeby walczył, że ja wejdę na tyle szczytów, ile on dostanie chemii. Razem wygramy życie. Tam, wysoko w górach, pokonując własne słabości, będę walczyć z lękiem, samotnością, będę wspierać go czynem.

Na Kilimandżaro wchodziłam, kiedy rozpoczynał chemię. To było 2007 roku.

I tak udało mi się być na siedmiu kontynentach. Co dwa, trzy miesiące byłam na innym szczycie. Najważniejsze, że Frans zaczął walczyć. Wygrał. Wrócił do pracy, do rodziny. A ja zdobyłam dla niego i siebie: Kilimandżaro, Aconcaguę, Górę Kościuszki, Elbrus, PuncakJaya(Carstensz). Kiedy zakończyłam swój górski projekt, wiedziałam, ile dobrego on przyniósł, i zastanawiałam się, co zrobić dalej, jak go zakończyć. Pragnęłam spiąć ten projekt w „różę życia”, głęboko wierząc, że tak jak nam przyniósł wiarę i nadzieję, może przynieść ją innym.
Myślałam o Livestrong Seven Summits, czyli Koronie Ziemi z udziałem osób dotkniętych chorobą nowotworową, tak aby na każdym kontynencie dołączali ludzie, którzy wygrali walkę z rakiem, bo można wygrać i wrócić do normalnego życia. Życia pełnego pasji i marzeń.”

W 2010 roku zrealizowała „Mont Blanc Expedition 2010” z udziałem osób z doświadczeniem onkologicznym. Z sukcesem zdobyli najwyższy szczyt Europy. Wraz z naszym gościem, prócz ekipy w postaci lekarza, dokumentalistki, przewodnika i jego pomocnika, wspinało się dwóch niezwykłych młodych chłopaków. Każdy z nich z innym doświadczeniem onkologicznym. Jeden po nowotworze pnia mózgu, drugi po chorobie nowotworowej jąder. Udało się. Szczyt był ich! A uczestnicy udowodnili, że można wszystko, trzeba tylko chcieć.

Po zdobyciu szczytu nasz gość czuł „…mieszankę radości, wolności i ogromnej pokory wobec natury i życia. Kiedy stoisz na szczycie wielkiej góry podziwiasz piękne krajobrazy, ale też uświadamiasz sobie swą maleńkość, a także kruchość…

W górach bardziej niż słowa liczy się porozumienie dusz.”

W 2011 roku Pani Katarzyna wytyczyłam sobie kolejny cel. Chciała następnymi projektami pokazywać, że raka można pokonać. Założyła fundację „Pokonaj raka”. Sensem jej życia, prócz oczywiście dzieci, stało się pomaganie ludziom z chorobami onkologicznymi. I tak pojawił się kolejny projekt z podopiecznymi Fundacji „Pokonaj raka”. Nasz gość z podopiecznymi fundacji zdobył już cztery szczyty z Korony Ziemi, a także Triglav, Grossglockner, Monte Cinto, Gerlach, Rysy i zimową Śnieżkę oraz zorganizował wyprawy rowerowe trasą Green Velo. Kolarstwo obok gór to ich druga miłość.

Za swoją działalność na rzecz osób dotkniętych chorobą nowotworową Pani Katarzyna otrzymała wyróżnienie w konkursie Bizneswoman Roku 2015 w kategorii Działalność na Rzecz Kobiet.

Na koniec Pani Katarzyna dodała:

„Dla mnie bliskie są nie tylko podróże, ale dobro tkwiące w nas. Zarażanie dobrem, życiem, nadzieją, pasją, jest nic nie kosztującym nas uśmiechem. Siła jest w nas, to w głowie są wszelkie ograniczenia.”

Dzieci z dużą atencją i podziwem słuchały opowieści naszego wyjątkowego gościa. Niesamowite są pasja i radość z jaką Pani Katarzyna realizuje marzenia swoje i innych- dając im nadzieję, przywracając wiarę.

Każde spotkanie z wyjątkowymi osobami, pasjonatami jest dla nas niezapomnianym przeżyciem, przygodą, w którą wyruszamy razem z nimi.

„Wybieram się w kolejną podróż… i zabiorę ze sobą: bagaż dotychczasowych przeżyć, siedmiomilowe buty przemierzonych dróg, czapkę niewidkę niebezpiecznych sytuacji”
– i… wędkę na przygody, a przynętą będzie moja pasja… pasja życia.”